środa, 12 października 2016

Sanrenmu 710

Pierwszy stopień wnożowienia

Sanrenmu 710


      Są takie noże, które praktycznie każdy chciałby mieć. Rozmaite Spyderco, Zero Tolerance i inne projekty o wartości małej sztabki złota. Czy szansę na znalezienie się w grupie "wymarzonych" może mieć folder za niecałe 40 zł? Przed wami "must have" na miarę każdej kieszeni. SRM710!


      Sanrenmu 710 - lepszy chińczyk - to pierwszy nóż, który nosiłem codziennie. Wcześniej miałem kilka wschodnich konstrukcji, ale byłem świadomy ich słabego wykonania, które w połączeniu ze stalą, która tępi się przy cięciu kartek powodowało, że nie nosiłem tych noży zbyt często. Zawsze coś mnie w nich denerwowało. Słaba blokada, głownia z plasteliny, nie do końca ciekawy wygląd. 
      Z takim doświadczeniem zacząłem myśleć o czymś "firmowym", ale plany te musiałyby poczekać, bo portfel nie chciał magicznie przytyć. Na szczęście przejście na normalną jakość ostrza zapewniła mi właśnie 710-tka. Nóż kupiłem w sklepie Militaria.pl za niespełna 40 zł. W zamian za to dostałem na prawdę solidne narzędzie. 
Stal to 8Cr13MoV, co zupełnie wystarcza do codziennych zastosowań. Głownia jest mała, zgrabna i ma niepełny szlif wklęsły, który nie jest może idealny, ale w tym wykonaniu co najmniej znośny. 


      Na górnej krawędzi głowni znajdziemy bardzo przyjemny i bezpieczny gimping, czyli małe ząbki, które trzymają nasz kciuk nieruchomo podczas pracy nożem. Mniej przyjemny jest kołek, który przy częstym otwieraniu trochę męczy palec. 
      Rękojeść jest wykonana w całości ze stali. Jest zimna i śliska. Sprawę ratuje mała wstawka z czymś na wzór pilniczka, choć to rozwiązanie nie każdemu będzie się podobało. Jeśli chodzi o rozmiar to dla mnie nóż mógłby być dłuży o centymetr i byłoby idealnie, Wiem, że nie był projektowany do ciężkich prac, ale przy tej długości ciężko o pewny chwyt nawet przy szybkim cięciu kartonów. Swoją drogą projekt aż za mocno przypomina Sebenzę, ale ten temat pominę, żeby nie urazić niczym znawców tematu, gdyż Sebenzy nie miałem okazji nawet pomacać. Po drugiej stronie rękojeści jawi nam się skuteczna blokada frame lock, dzięki której nie musimy martwić się o palce. Rozwiązanie pewniejsze, niż liner lock i dorzucające co nieco do designu noża, bo blokadą jest po prostu jedna okładka rękojeści. 
Tuż przy blokadzie mamy klips. Mocny, nie niszczący kieszeni i długi... za długi moim zdaniem. Ciężko mi było się przyzwyczaić do tak długiego klipsa przy tak małym nożu, ale jest ok. Klips ma tyko jedną pozycję. Wygląda dobrze, jest prosty i dobrze komponuje się z całokształtem. Brak możliwości zmiany pozycji klipsa zaliczam na plus, bo dzięki temu rękojeść nie ma niepotrzebnych dziurek i wygląda bardzo elegancko. 


      Sanrenmu 710 może śmiało konkurować z dużo droższymi nożami. Za niewielką kwotę dostajemy dużo więcej, niż można się spodziewać. Wykonanie jest na bardzo dobrym poziomie, nie można narzekać na złe spasowanie elementów. Nóż nawet przy dużym przebiegu nie łapie luzów, co jest niespotykane w tej kategorii cenowej. 
      Zauważyłem, że SRM710 to prawdziwy wirus EDC. Dzięki niemu łatwo kogoś zarazić noszeniem noża, jako codziennego pomocnika, Cena jest akceptowalna dla każdego i nawet nie do końca przekonani mogą na własnej skórze sprawdzić, czy to ma sens. A czy ma? 
Po ponad dwóch latach użytkowania śmiało mogę powiedzieć, że tak. Polecam go każdemu, początkującym, jak i nożowym wyżeraczom, którzy jeszcze nie mają go w swojej kolekcji. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz