poniedziałek, 12 grudnia 2016

ASG Złotniki 10.12.2016

ASG Złotniki 10.12.2016

      Oj, działo się... Jedno z lepszych spotkań, na których byłem. Polecam wszystkim wybranie się na strzelankę w Złotnikach.
Las + budynki = świetna zabawa. Zdjęcia zrobił i udostępnił Michał Mandaria, za co bardzo dziękuję!























niedziela, 11 grudnia 2016

Chińskie gadżety z Aliexpress

Chińskie gadżety z Aliexpress


      Ostatnio wpadło mi w ręce sporo dalekowschodnich zabawek. Część dostałem "na testy", a część w prezencie od kumpla (pozdro Sławek). Na filmie powiedziałem chyba wszystko, co miałem do powiedzenie na temat owych gadżetów. Ktoś w komentarzach zaproponował, żebym zrobił testy wytrzymałości w porównaniu z oryginałem, czyli np. ITW Nexus. W najbliższym czasie postaram się dorwać karabińczyki Nexusa i sprawdzić, czy jakość bardzo się różni. Dzisiaj tylko luźna pogadanka, a testy już niebawem. Zapraszam!


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Okołotaktyczny warsztat : Wymiana wtyków w replikach ASG na T-connector

Okołotaktyczny warsztat : Wymiana wtyków w replikach ASG na T-connector


      Wziąłem się za zalegające na półce G36 od JG. Wizyta na strzelance po rocznej przerwie dała mi do myślenia, bo gieta zrobiła się trochę wolna, albo zawsze taka była, a dopiero teraz miałem dobre porównanie z innymi replikami. Całość rozebrałem i przesmarowałem, co już dało jakiś efekt, a teraz walczę z elektryką. Na pierwszy ogień poszła wtyczka baterii. Oryginalnie większość replik ma wtyk typu "mała tamiya". Niestety, ten typ, tak jak wiele stockowych rozwiązań, pozostawia wiele do życzenia. Stockowe wtyczki kiepsko przewodzą prąd, stawiają duży opór, lubią się przepalać lub pękają przy rozpinaniu. Modelarskie wtyki T-connector (ew. T-deans) mają dużo większą powierzchnię styku, co pozytywnie odbija się na szybkostrzelności AEG-a. W najbliższym czasie wymienię też całe okablowanie na niskooporowe i wstawię MOSFET z czego też postaram się zrobić film. Warto zadbać o elektrykę w swoich replikach, bo są one bardzo wrażliwe na jakość dostarczanego im prądu, a taka przeróbka zajmuje niewiele czasu. 


poniedziałek, 28 listopada 2016

ASG Chemiczna, Poznań


      Krótki film z sobotniej strzelanki. Mało akcji, bo mało doświadczenia. Pierwszy wypad od ponad roku. Niestety zginęło mi dużo ujęć na front, więc jest jak jest, ale będzie lepiej na następnych ;) Moim zdaniem spotkanie było bardzo udane i polecam wszystkim sobotnie strzelanki pod patronatem WZA! 



środa, 9 listopada 2016

Foldery Ganzo

Chińczyk z klasą, czy tania kopia?


Foldery Ganzo



      Ganzo - chiński producent noży (foldery, fixedy, i multitoole) na poziomie jakości znanym z wyrobów Sanrenmu. Kilka lat temu, gdy noże tej firmy pojawiały się w sklepach, skusiłem się na model G620, który był bardzo tani (ok 40 zł) i wyglądał trochę lepiej, niż tanie SRM (albo tak mi się wydawało - młody i głupi byłem). Początek był ok... Otwieranie flipperem, wspomaganie otwierania, dzięki czemu blokada przyjemnie klikała. Stal szybko się tępiła i łatwo ostrzyła, kolejne dni z 620-tką w kieszeni mijały, aż nagle nóż po prostu zamknął mi się w czasie pracy prosto na palce. Zakończyło się lepiej, niż myślałem, bo sprawę uratowały rękawiczki, ale mimo wszystko straciłem zaufanie do tego noża, jak i jego producenta. Przez jakieś trzy lata omijałem Ganzo szerokim łukiem, aż znajomy wyciągnął coś, co przypominało Spyderco Paramilitary 2, ale było to Ganzo G729 i właśnie ten model całkowicie zmienił moje zdanie na temat tej marki. 



      
      G729 jest zrobiony, tak jak większość modeli tej firmy, ze stali "440C". Nie jest dobra, nie jest zła, jest po prostu w porządku. Hartowanie i pozostała obróbka to istna loteria. Można trafić na świetnie wykończony egzemplarz i ciężko wtedy zrozumieć negatywne opinie. Może się też trafić nóż, którego z powodu złej obróbki głowni nie da się naostrzyć, bo ciągle tworzy się tzw. drut. Swoją drogą, taki przypadek ostatnio spotkałem w nowym Ontario RAT1, ale reklamacja poszła sprawnie i skończyło się wymianą głowni. Pytanie, czy w Ganzo reklamacja przebiegłaby tak sprawnie i gładko? Wracamy do tematu. G729 jest dość dobrą kopią Paramilitarki od Spyderco. W ofercie Ganzo można też znaleźć noże przypominające RAT'a 1. Różnic jest oczywiście bardzo dużo i ciężko pomylić ze sobą wspomniane konstrukcje. Główna różnica to blokada. 




      Ganzo najczęściej w swoich folderach stosuje blokadę axis lock. Jest co całkiem fajne i bezpieczne rozwiązanie, bo axis sam z siebie się nie składa i nie łapie jakichś strasznych luzów. W G729 pin blokady chodzi dość ciężko i pewnie, chociaż nie jest zbyt wygodny. Przez taki typ blokady odpadają dwie z czterech możliwych pozycji klipsa - tylko tip-up, czyli klips z tyłu noża. Nie każdy musi to lubić, tym bardziej, że w takim położeniu klips wydaje mi się po prostu niewygodny podczas pracy. W kieszeni za to klips sprawuje się dobrze, jest wystarczająco sprężysty i nie szarpie kieszeni. 




      Okładki wykonano z G10 o drobnej, przyczepnej fakturze. Myślę, że chropowatość jest tutaj w sam raz - nóż nie wyjeżdża z ręki, ale też nie rani niepotrzebnie dłoni przy mocniejszym chwycie. G729 jest dostępny w kilku kolorach, od klasycznej czerni po wersję w kamuflażu w stylu UCP. 




      Czas na podsumowanie... Myślę, że Ganzo na przestrzeni ostatnich lat bardzo poprawiło jakość swoich noży. Kontrowersyjny jest wygląd, bo kilka modeli to prawie podróbki znanych projektów. Jeśli nie macie oporów przed noszeniem noża wzorowanego na droższym odpowiedniku to nie widzę problemu. Stal jest wystarczająco dobra do codziennego użytku, jednak skopiowany profil głowni w G729 sprawia, że przy "440C" w pomarańczowym egzemplarzu czubek jest już lekko wygięty. S30V raczej by się tak nie zachowała. Trzeba mieć na uwadze fakt, że G729 jest nożem do lekkich prac. Mojej drugiej połówce sprawiłem ostatnio Ganzo G623S-OR jako brelok do kluczy lub dociążenie torebki i... daje radę przy Jej wymaganiach. Otwiera koperty, paczki i rozmaite kuchenne artykuły (zapraszam na www.brokulzielony.blogspot.com ) Jakiś czas temu miałem okazję pomacać też Ganzo G726M i wydaje mi się, że jest na tym samym poziomie, co opisany wyżej G729. 
      Ganzo idzie cały czas to przodu i mimo kilku niedoskonałości mogę śmiało polecić noże tej marki. Tańsze modele kosztuję kilkadziesiąt złotych i są dobrą opcją na rozpoczęcie nożowej przygody. Przy droższych można się zastanowić, czy nie poszukać czegoś bardziej sprawdzonego u konkurencji, np. Kershaw ma w ofercie dużo ciekawych folderów w cenie lekko powyżej 100 zł. Sprawa wymaga przemyślenia, ale zdecydowanie jestem na "tak", chociaż po głowie wciąż będzie mi chodziło prawdziwe Spyderco, ale to już temat na inny wpis i... inną zawartość portfela. 








Za udostępnienie noży dziękuję Kubie (wersja zielona) i Bartkowi (wersja pomarańczowa)! 
Dziękuję też mojej drugiej połówce za pożyczenie pomarańczowego maleństwa i świetne zdjęcia w kuchennych klimatach. 

sobota, 5 listopada 2016

Okołotaktyczny warsztat - farbowanie materiałów

Okołotaktyczny warsztat : farbowanie materiałów


      Walczę ostatnio z tłem do filmów/zdjęć... Jestem teraz na etapie farbowania materiału i pomyślałem, że warto by było wrzucić coś na ten temat. Materiał to w moim przypadku zwykła bawełna, nic szczególnego, więc bez problemu przyjmuje nowy kolor. No i właśnie... kolor. 


      Pani w pasmanterii była miła, ale niestety nie potrafiła mi podpowiedzieć, co wyjdzie z kolorów, które mi proponowała. W ramach testu kupiłem cztery barwniki : oliwka, khaki, zielony i ciemny brąz, wszystkie firmy Argus. Wszystkie barwniki sprawdzałem na kawałkach starego, białego prześcieradła - daje to w miarę dobry pogląd na jakość koloru. 


      Materiał szybko złapał kolor, ale pojedyncze barwniki wypadają, moim zdaniem, bardzo słabo. Kolory są bardzo blade. Oliwka praktycznie nie różni się od khaki. Jedynie zielony odbiega od pozostałych, za to ciemny brąz w rzeczywistości nie jest aż taki ciemny. Po sprawdzeniu wszystkich opcji, postanowiłem pomieszać poszczególne zielone odcienie z brązem i dopiero wtedy wyszły bardziej "militarne" barwy. 


      Pierwszą przygodę z farbowaniem miałem, kiedy kupiłem brytyjskiego combat shirt'a w kamuflażu DDPM (pustynna wersja DPM) i chciałem go przerobić na wersję leśną. Wydaje mi się ,ze operacja się udała. UBACS'a farbowałem tylko barwnikiem khaki i w takim układzie bluza dobrze się chowa wiosną i latem. Wyszła przyjemna, jasna zieleń. 


      No to w ramach podsumowania wrzucam porównanie wszystkich barwników. Zdjęcia może nie do końca oddają faktyczne kolory. Oliwka z brązem przypomina coyote, a najbliżej typowego 'olive' wypada zielony z brązem. Bawcie się dobrze i wymyślajcie nowe połączenia. Dzięki temu można idealnie dobrać kolor kamuflażu do otoczenia.  


poniedziałek, 31 października 2016

Wisport Gekon

Pełna organizacja

Nerka Wisport Gekon

 



      EDC, zestaw noszonych codziennie przedmiotów może mieć różne rozmiary. Jedni noszą tylko telefon, portfel i klucze, a inni zawsze mają ze sobą stertę przydatnych gratów. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. Na początku nosiłem w sumie portfel, klucze, telefon i mały folder. Z czasem doszła latarka, multitool, powerbank i wiele innych zabawek... Wtedy zaczyna brakować kieszeni, a nawet jeśli jest w nich jeszcze miejsce to ciężko coś znaleźć bez dłuższych poszukiwań. Przyszedł czas, żeby się zorganizować.



      Nigdy wcześniej nie nosiłem nerki, więc nie miałem konkretnych preferencji. Na początku byłem mocno nastawiony na dużą nerkę Baribala, później na Helikon Bandicoot, aż w końcu znalazłem ideał - Wisport Gekon. Plan był prosty, potrzebowałem dużej nerki, ale nie tylko do lasu, więc nie mogła za bardzo odstawać od ciała. Dużo wymagań... Prostokątne konstrukcje odstraszyły mnie obijaniem się o udo podczas biegania, więc odpadły dość szybko. Bandicoot jest moim zdaniem ciut za okrąglutki i też mocno odstaje. Ze wszystkich taktycznych nerek najbardziej komfortowy wydaje mi się Wisport, bo ma typowo sportowy kształt (trochę taki banan) i przy dobrze wyregulowanym pasie można całkiem komfortowo pobiegać. 



      Zacznę nietypowo, od tyłu... Gekon ma szeroki (5 cm) pas nośny, co bardzo przypadło mi do gustu, bo można wygodnie przenosić w nim nawet cięższe rzeczy. Taśmy są jednak bardzo śliskie i wyjeżdżają z regulatorów, więc przeciągnąłem przez nie nitkę i zostawiłem tylko regulację przy zapięciu. Idąc po pasie w stronę samej nerki widzimy system taśm molle. Fajna opcja, bo możemy użyć nerki, jako dodatkowej kieszeni przy plecaku, ale wtedy dyndający pasek trochę denerwuje, a i wygląda to... średnio. Nad taśmami jest mała kieszonka, zamykana na zamek błyskawiczny, na coś szczególnie ważnego, bo dostęp do niej jest możliwy praktycznie dopiero po odpięciu nerki. Dobre miejsce dla dokumentów w podróży. 




      I teraz płynnie przechodzimy na front! Z przodu też znajdziemy taśmy do montażu dodatkowych kieszonek/pokrowców/karabińczyków/czegokolwiek. Z jednej strony mamy 4 komórki molle (zdjęcie powyżej), z drugiej jedną taśmę 5 cm i 2 komórki molle. Ja przypinam do nich pokrowiec na butelkę z wodą i małą kieszonkę na telefon, gdy wybieram się na rower. Jeszcze więcej taśm naszyto na przedniej, małej kieszeni. Te za to są pokryte rzepem i aż proszą o naszywki. Mamy tu łącznie 8 komórek molle, bo środkowa taśma to po prostu pasek z rzepem bez podziału na komórki. Całość uszyto z cordury, co jest wyraźnie zaznaczone metką. Do towarzystwa dla dobrych materiałów dodano klamry ITW Nexus, więc jakość jest na wysokim poziomie.





      Czas na wnętrze, bo przecież to jest tutaj najważniejsze. Mała kieszeń kryje w sobie szeroką gumkę, podzieloną na trzy części. Najdłuższa rzecz, jaką tam pakuję to Victorinox Nomad. Na drugiej ściance wszyto małą kieszonkę z siatki - dobra na drobnicę, typu baterie do latarki.





      Zapinamy dwukierunkowy suwak i bierzemy się za kolejny, typ razem delikatnie materiałem, żeby brud nie zapychał zamka i... witamy w głównej komorze. Od strony zewnętrznej znajduje się taka sama guma, jak w mniejszej kieszeni i też podzielono ją na trzy części (Mogłyby być cztery). Po bokach, w kierunku pasa, jest dużo luzu. Ja z boku noszę kieszonkową ostrzałkę Lansky. Od strony ciała znów spotykamy powtórkę z małej kieszeni, czyli kieszonkę z siatki, tym razem większą. W tej części noszę portfel Baribal Weles, który wchodzi tam idealnie (mam wersję obniżoną o 1 cm). Tuż nad siatką mamy lekko ukrytą kieszeń zapinaną na zamek. Sprawdzi się przy noszeniu tam płaskich rzeczy.




      Podsumowując, nerka jest duża i nie każdemu się to spodoba. Ratuje ją wystająca mała kieszeń, bo po przykryciu nerki bluzą/kurtką, tylko ona wystaje i nie widać, że mamy spory worek na pasku. Plusem jest pojemność, bo mieści się w niej ogrom szpeju. Mi nie udało się jej jeszcze zapełnić. Wisport Gekon kosztuje ok. 170 zł, więc jest bezpośrednią konkurencją dla dużej nerki Baribala. Moim zdaniem Baribal jest lepszy w teren (więcej możliwości montażu), a Gekon wygrywa w mieście(komfort przenoszenia). Nerkę EDCuję od roku i nie widać na niej śladów zużycia. Materiał nadal wygląda, jak nowy, nici nie puszczają, a zamek się nie zacina. Szczerze polecam Gekona każdemu, kto potrzebuje dobrej organizacji dużej ilości sprzętu i chce chodzić z nerką codziennie. Nerka od Wisportu to dobry kompromis między taktycznym wyglądem, pojemnością, a wygodą użytkowania. 






















poniedziałek, 24 października 2016

Zepyr Grom / Belleville 790V

Taktyczne trzewiki

 

Kilka słów o tanich butach "taktycznych"

 

      Gdziekolwiek się wybieramy, jeden element naszego wyposażenia jest niezmiennie ważny. Czy to ASG, wyjazd w góry, urban exploration, czy zwykła leśna włóczęga, buty są, moim zdaniem, sprzętem decydującym o komforcie danego wypadu w teren. Sam długo śmigałem po lasach w "adidasach" (niezamierzony rym), później w glanach, które w perspektywy czasu wydają mi się straszne. Dobrym rozwiązaniem jest zakup butów trekingowych. Są tańsze ze względu na brak taktycznej stylówy, a oferują często wyższą jakość i lepsze rozwiązania. Mi jednak zachciało się obuwia typowo taktycznego i jakieś dwa lata temu kupiłem model Zephyr GROM Z007.


      Buty kupiłem z sklepie Militaria.pl za ok 200 zł - niewiele jak za buty, które mają się sprawdzić w każdych warunkach i... niestety się nie sprawdziły. Z założenia miały to być lekkie buty do długotrwałego użytku. Lekkość się zgadza, waga jest na przyzwoitym poziomie. Co do wytrzymałości mam jednak bardzo duże zastrzeżenia. Już po trzech krótkich spacerach z psem po osiedlu, skóra na zgięciach zaczęła pękać. Stwierdziłem, że to wada tego konkretnego egzemplarza i oddałem buty na reklamację. Po miesiącu wróciły w takim samym stanie, a producent stwierdził, że nie ma żadnych pęknięć i tak właśnie powinno to wyglądać. Ok, nie miałem już chęci walczyć i odpuściłem. Po 3 miesiącach pęknięcia zrobiły się już bardzo wyraźne i zaczęło odchodzić lico skóry. W takiej cenie trzeba się pogodzić z bardzo słabą jakością materiałów... 


       No dobra, wylałem już swoje żale i przechodzimy do plusów, a tych jest całkiem sporo. Buty słusznie zostały ometkowane jako wodoodporne. Nie raz wchodziłem w nich w głębokie kałuże, a w środku zawsze było sucho, co dobrze stroi z przyczepną podeszwą. Jeśli już jesteśmy przy podeszwie... Pierwsze kroki w tych butach przyniosły mi skojarzenie z miękką, gumową powierzchnią, znaną z placów zabaw. W Gromach Z007 zastosowano żelową wkładkę ASO oraz obszar amortyzujący piętę. Zestaw ten działa bardzo dobrze i nie można mieć do niego zastrzeżeń. Jest miękko, komfortowo, ale też stabilnie i bezpiecznie, bo buty dość dobrze trzymają kostkę. 


      Zephyr GROM Z007 to moim zdaniem buty na chłodniejsze pory roku. Są dość grube i może to przeszkadzać w cieplejsze dni. Buty testowałem na najróżniejszych spacerach/marszach po lasach, w mieście, na strzelankach ASG i wypadają dobrze. Dodatkowym atutem jest to, że da się w nich całkiem normalnie prowadzić samochód, co nie jest wcale standardem w tego typu obuwiu.


      Podsumowując, Zephyr GROM Z007 to całkiem dobre buty. Są ciepłe, wygodne, wodoodporne, ale... zrobione są z materiałów bardzo słabej jakości i właśnie to "ale" nie pozwala mi ich polecić. Myślę, że tego typu buty powinny wytrzymać o wiele więcej, tym bardziej, że za 200 zł dostaniemy już całkiem przyzwoite "treki" o lepszej jakości wykonania. Mimo wszystko nadal używam Zephyrów do cięższych zadań, bo po prostu mi ich nie szkoda. Myślałem o zakupie trekingówek za podobne pieniądze, ale przez przypadek wpadły mi w ręce (a może na stopy) niewiele droższe Belleville 790V.


      Wspomniane "belki" mam od niedawna i nie zdążyłem jeszcze ich dokładnie przetestować, jednak mam już kilka spostrzeżeń. Belleville 790V to kontraktowe buty armii amerykańskiej, dlatego zrobiono je z materiałów na prawdę wysokiej jakości. Zastosowano w nich membranę GORE-TEX, dzięki czemu są wodoodporne, a jednocześnie dobrze "oddychają". Na liście zastosowanych technologii znajdziemy też dobrze znaną podeszwę VIBRAM, która zapewnia świetną przyczepność i dość dobrą amortyzację. Podeszwa jest wyjątkowo odporna na ścieranie, przez co jest bardzo twarda i skutecznie utrudnia prowadzenie samochodu. 


      Trudno mi w tej chwili powiedzieć coś więcej na temat wytrzymałości nowych butów. Jedno jest pewne,  jasne buty może i dają większy lans, ale trzeba o nie dużo bardziej dbać. Zadbany nubuk odwdzięczy się doskonałą oddychalnością, czego nie dadzą nam buty ze skóry licowej. Za to skóra licowa trudniej się brudzi i łatwiej czyści. Coś za coś. Jedne buty będą lepsze zimą, inne latem, a uniwersalne niestety jeszcze nie istnieją. Wybór butów taktycznych jest w tej chwili ogromny i każdy znajdzie coś dla siebie, jednak radzę unikać najtańszych rozwiązań, bo sam przejechałem się na procesie reklamacji i skończyło się zakupem drugiej pary. Za to Wam życzę trafionych wyborów i przyczepności w terenie!